Recenzja

Recenzja Assassin’s Creed Mirage. To nie miraż, tylko rozczarowujące deja vu

Gdyby AC Mirage było dodatkiem do Valhalli, byłoby całkiem akceptowalnym zabijaczem czasu w przystępnej cenie. Ubisoft wydał je jednak jako pełnoprawną odsłonę serii i wszystko byłoby w porządku, gdyby nie fakt, że w takiej formie ta gra po prostu się nie broni. Lista minusów jest długa. Premiera już 5 października.

Spis treści

  1. Fabuła? Jaka fabuła?
  2. Mechaniki czyli miks sałat bez sosu
  3. Bagdad to piękne miasto. Niestety są tu postaci i ich dialogi
  4. Assassin's Creed: Deja Vu. Słyszycie "nostalgia"? Uciekajcie
  5. Mimo wszystko... całkiem dobrze się bawiłam
  6. Assassin's Creed Mirage. Ocena 

W 2023 roku nie liczyła się tak dla mnie żadna inna premiera. Na AC Mirage czekałam, tęskniąc do Valhalli, wiedziona obietnicami o grze, którą będzie można wymaksować w mniej niż 300 godzin (oczywiście przesadzam, niemniej mój licznik nie kłamie, a platyna nadal niewbita). Przymknęłam nawet oko na fakt, że Ubisoft nie przewidział opcji grania kobiecą postacią (co jest przecież krokiem wstecz).

Przez to wszystko trochę nie mam sumienia pastwić się nad Asasynem. Jednak kiedy po 10 minutach rozgrywki zaczęłam przeglądać z nudów memy, moja dusza uroniła łzę, a ja zrozumiałam, że najpierw to Asasyn będzie pastwić się nade mną.

Assassin’s Creed Mirage - recenzja gry

i

Autor: Julia Dragović / Assassin's Creed: Mirage, producent: Ubisoft (2023) Widoki w grze są przepiękne.

Fabuła? Jaka fabuła?

W Mirage gramy Basimem - Ukrytym, którego możecie kojarzyć z Assassin's Creed Valhalla. Nie będę Wam spoilerować zakończenia ostatniej odsłony. Jeśli graliście, wiecie, że to wątek z ogromnym potencjałem. W 2023 roku potencjałem przez Ubisoft zmarnowanym. Cofamy się lekko w czasie; przenosimy się do Bagdadu i poznajemy młodego Basima, złodziejaszka z ogromnymi ambicjami, mrocznym życiem wewnętrznym i wierną przyjaciółką. Oprócz głównego wątku intrygi obserwujemy, jak chłopiec, a później mężczyzna, wzrasta do swojej roli w Zakonie. Nie dość, że fabuła nie jest porywająca, to jeszcze wątek rozwoju tej ważnej dla uniwersum postaci rozplanowano po łebkach.

Chciałoby się powiedzieć, że historia to najsłabszy aspekt tej gry, ale obawiam się, że to nieprawda - do tego jeszcze wrócimy. Cóż mogę dodać, kiedy główny wątek jest tak mało zajmujący, że prawie od razu wyparowuje z pamięci? Podróżujemy tu od twierdzy do twierdzy, zabijamy kogo trzeba, z czasem mechanicznie przeprowadzamy kolejne śledztwa - misje główne - jak gdyby były aktywnością poboczną potrzebną jedynie do wbicia trofeum, przewijając kolejne nudne jak flaki z olejem dialogi. Skaczemy po dachach, okradamy, skradamy i zrywamy z murów miasta listy gończe ze swoją podobizną.

Gdzieś w tle, mimochodem, nasz bohater ewoluuje, mądrzeje i dojrzewa, tak jakby na wprowadzenie prawdziwej głębi do gry zabrakło czasu lub pomysłu. 

Podejrzewam, że kiedy w Ubisofcie zmieniano plany i decydowano, że Mirage zamiast dodatkiem do Valhalli stanie się jednak pełnoprawną odsłoną serii, głównym argumentem było to, jak ważna jest postać Basima i jak duże pole do popisu daje jego historia. No i drugim może różnica w cenie między DLC a grą. Jeśli rzeczywiście tak było, podstawowy motor napędowy tej gry nie został należycie wyczerpany. Mirage nie broni się jako gra. Broni się jako tańszy i akceptowalny dodatek, jakie już do ACV dostawaliśmy.

Assassin’s Creed Mirage - recenzja gry

i

Autor: Julia Dragović / Assassin's Creed: Mirage, producent: Ubisoft (2023)

Mechaniki czyli miks sałat bez sosu

Zgodnie z założeniem, AC Mirage nawiązuje do znanych i lubianych wcześniejszych odsłon serii Assassin's Creed. Ukłon w stronę wiernych fanów, szumnie zapowiadany "powrót do korzeni" odmieniany przez wszystkie przypadki. Można oczywiście przyjąć taką wersję, jednak w czasach, w których dostajemy tak niewiele świeżych gier opartych na nowych pomysłach można mieć po prostu dość tłumaczenia powtarzalności nostalgią.

W grze, która miała być dodatkiem do Valhalli znajdziecie zatem mnóstwo podobieństw do tej części, przeplatanych rozwiązaniami z klasyki serii. To deja vu - a może powinnam powiedzieć mirage - potęgowane dodatkowo przez przestarzały silnik gry, ma jeden podstawowy minus. Żadna zagadka nie jest tu wymagająca. To po prostu więcej tego samego. A gdzie natraficie na problem, tam gra poprowadzi Was za rączkę.

Walka wręcz również jest boleśnie prosta. Cichą eliminację dodatkowo ułatwia fakt, że strażnicy wzrok mają ograniczony stożkiem (zobaczycie go z pomocą wzroku orła) oraz prawdopodobnie nie zostali wyposażeni w uszy (gwizdanie na szczęście słyszą). Rzadko ruszają ich też trupy kolegów z pracy pozostawione przez nas na widoku. Nie grzeszą sztuczną inteligencją. Nowością, którą muszę pochwalić, jest asasyńskie skupienie, czyli wielokrotne skrytobójstwo, w trakcie którego Basim eliminuje po kolei nawet 5 przeciwników jeden po drugim. Jest satysfakcjonujące oraz przyspiesza czyszczenie lokacji i skradanie.

Wspinaczka, która w Valhalli była najprostszą rzeczą na świecie, w Mirage wymaga więcej wysiłku - nie wejdziecie już po gładkim murze bez ani jednej wystającej cegły. I całe szczęście. Parkour i wymagające momentami zastanowienia przemieszczanie się dachami Bagdadu to miłe urozmaicenie rozgrywki, jednak z czasem robi się męczące. Tzn. po prostu nudne.

Wróciła również zła sława, która początkowo może Wam utrudniać życie - jeśli nie uda Wam się przeprowadzić kradzieży lub skrytobójstwa, albo po prostu zaczniecie zabijać strażników na widoku, mieszkańcy miasta zaczną na Was donosić, strażnicy gonić i atakować, a w końcu naprawdę możecie się doigrać. Wskaźnik można oczywiście eliminować "uliczną" walutą lub likwidując listy gończe.

Czy jeśli jednak na rynek wychodzi nowa gra z serii, a wprowadzone nowości są - nie oszukujmy się - dość kosmetyczne, to czy to nie jest absurd?

Bagdad to piękne miasto. Niestety są tu postaci i ich dialogi

Dialogi są sztuczne i bez polotu - trudno, żeby go miały, skoro brakuje go również postaciom; rozmowy ze sprzedawcami jeszcze nigdy nie były tak złe i przypominają bardziej wymiany zdań między robotami. Niektóre przebijają nawet "znakomite" rozmowy z Hogwarts Legacy. Oto przykład (wybaczcie, że nie po polsku):

- Allow me to browse your stock - mówi Basim [Chciałbym przejrzeć, co masz w magazynie - tłum. JD].

- Here's what's in stock - odpowiada kupiec [Oto, co mam w magazynie].

Postaci są miałkie i pozbawione charakteru. Mistrzyni mocno zapadła mi w pamięć, ale tylko dlatego, że jej głos zdradza dekady palenia cygar lub inhalacji dymu ogniskowego. 

Assassin’s Creed Mirage - recenzja gry

i

Autor: Julia Dragović / Assassin's Creed: Mirage, producent: Ubisoft (2023) Można głaskać koty!

Assassin's Creed: Deja Vu. Słyszycie "nostalgia"? Uciekajcie

Konsument kocha nostalgię i producenci (nie tylko w branży gier) o tym wiedzą. Powrót do dobrych wspomnień i czasów, kiedy wszystko było prostsze brzmi wspaniale, ale nie miejcie złudzeń - te praktyki psują gry.

Masowo produkowane ostatnio remastery, rimejki i kolejne odsłony tych samych gier powodują, że dostajemy coraz mniej nowych tytułów i w efekcie wciąż gramy w to samo. Kolejne remastery okazują się nie tak dobre jakbyśmy chcieli, remake ulubionej gry stracił swojego ducha w konfrontacji z poprawnością polityczną, a rynek zalewają produkcje oparte na niewielkim wysiłku, bazujące na założeniu, że nostalgia i emocjonalne przywiązanie do marki przesłoni graczom ogląd sprawy i odwróci uwagę od niedociągnięć.

W nostalgicznej strategii marketingowej jest też wątek, który zainteresuje pewnie głównie graczki - kiedy gry grzęzną w przeszłości, spowalnia też proces zwiększania reprezentacji kobiet wśród grywalnych bohaterów

AC Mirage niestety wpisuje się w tę linię sprzedaży i straszliwie mnie to smuci - pod płaszczykiem powrotu do korzeni dostaliśmy dodatek w cenie gry, z marną historią o dużym potencjale, z wtórnymi mechanikami, dawno opanowanymi zagadkami środowiskowymi i na starym silniku.

W trakcie jednej z misji Mistrzyni Ukrytych, Roshan, mówi do Basima:

Nie pozwól, aby nostalgia przysłoniła ci rzeczywistość, Basimie.

Być może podobnej porady w odpowiednim czasie zabrakło w studiu Ubisoftu.

Assassin’s Creed Mirage - recenzja gry

i

Autor: Julia Dragović / Assassin's Creed: Mirage, producent: Ubisoft (2023) Znajdźki i aktywności poboczne nie są wymagające. Jak i zresztą cała gra.

Mimo wszystko... całkiem dobrze się bawiłam

Nie oszukujmy się, oczekiwania w stosunku do fabuły czy powiewu świeżości są zupełnie uzasadnione, ale gry z serii Assassin's Creed mają jeszcze jeden aspekt, który kocha cała rzesza fanów - w tym ja - i jest nim nieustanna, rutynowa, powtarzalna rąbanka (w jakiejkolwiek formie) połączona z kompulsywnym wręcz czyszczeniem mapy, maksowaniem regionów, mechanicznym odbębnianiem kolejnych aktywności pobocznych oraz platynowaniem odsłon i DLC.

I w tym Mirage daje radę. Nie przytłacza wielkością mapy, znajdźki nie są męczące i irytujące (jak choćby Anomalie Animusa), nie ma ich też przesadnie dużo. Bez większego wysiłku ukończycie grę na 100%, a w trakcie tego żmudnego procesu zresetujecie głowę po całym dniu obowiązków.

Ogrywanie Asssassin's Creed Mirage przypomina trochę pracę na roli i w tym jednym aspekcie nie mam z tym najmniejszego problemu.

Assassin’s Creed Mirage - recenzja gry

i

Autor: Julia Dragović / Assassin's Creed: Mirage, producent: Ubisoft (2023)

Assassin's Creed Mirage. Ocena 

Choć dodatek... Przepraszam - choć gra powstała z myślą o wiernych fanach serii, podejrzewam, że najlepiej będą bawić się osoby dopiero poznające Asasyna. Tylko brak znajomości wcześniejszych gier zagwarantuje świeżość, na jaką zasłużyła pełnoprawna odsłona oraz gracze czekający trzy lata na nowy tytuł. Do tej pory w grze spędziłam jakieś 25 godzin. Do platyny jeszcze trochę brakuje, ale czyszczenie mapy wciąż mi się nie nudzi.

Plusy:

  • Bagdad momentami jest po prostu prześliczny,
  • rozmiar świata sprawia, że wbicie platyny nie przytłacza,
  • utrudnienie wspinaczki,
  • uzależniające kradzieże kieszonkowe,
  • nowa mechanika asasyńskiego skupienia umożliwiająca skrytobójstwo większej liczby przeciwników jednocześnie,
  • drobne ale cieszące nawiązania do przyszłości Basima z Valhalli,
  • całkiem przyjemna muzyka w tle (ale mogło być lepiej).

Minusy:

  • gra nie jest dodatkiem, a powinna nim być,
  • powinna w związku z tym kosztować tyle, co dodatek,
  • prolog nie wciąga w akcję,
  • nudna fabuła,
  • postaci bez charakteru,
  • sztywne dialogi,
  • mało emocjonująca intryga,
  • niedopracowane AI - strażnicy są bardzo mało reaktywni,
  • niewymagające zagadki, walka i skradanie,
  • mało nowości,
  • stary silnik gry,
  • niewykorzystany potencjał wątku samego Basima,
  • brak możliwości wyboru płci bohatera,
  • luki logiczne - wyeliminowaliście wszystkich strażników w twierdzy? W cutscence i tak cała gromada będzie szturmować drzwi, za którymi stoicie.

Nie mam sumienia więcej wymieniać.

Ocena: 6/10

Egzemplarz gry do recenzji otrzymaliśmy bezpłatnie od jej producenta - firmy Ubisoft. Recenzja powstała na podstawie wersji na PS5.

Odyn, Thor, Loki. Co wiesz na temat mitologii nordyckiej? [QUIZ]

Pytanie 1 z 10
Zacznijmy od czegoś łatwego. Najważniejszym bogiem nordyckim z dynastii Azów był: