„Incepcja” pod wieloma aspektami była czymś świeżym, nowym oraz dotąd nieznanym. Christopher Nolan wspiął się na wyżyny swojego reżyserskiego kunsztu i oszołomił widza pomysłem na wejście w świat snów za sprawą nowoczesnej technologii. Samo założenie, chociaż bardzo intrygujące, nie było wszystkim, co w tym filmie zagrało. Nie można zapomnieć również o fenomenalnej grze aktorskiej Leonardo DiCaprio, Josepha Gordon-Levitt, Toma Hardy, czy Cilliana Murphy.
Te dwa ważne aspekty plus świetna scenografia i efekty dźwiękowe owocowały w masę nagród oraz parę nurtujących pytań. „Czy główny bohater, Dom Cobb (Leonardo DiCaprio), wrócił do rzeczywistości, czy nadal jest uwięziony w świecie snów?”, „Wirujący bączek, który był jego totemem, przestał się kręcić, czy nie?”. Na to postanowił odpowiedzieć sam Christopher Nolan po 13 latach!
Chodzi o to, co czuł główny bohater...
Dokładnie tymi słowami wyjaśnia zakończenie filmu „Incepcja” sam Christopher Nolan dla magazynu “Empire”. Reżyser potwierdził wiele teorii o tym, że stworzył on film, który był otwarty na różne interpretacje i który angażował widzów do dyskusji. - „Chciałem, żebyście ścigali się za emocjonalnym zakończeniem filmu i nie przejmowali się technicznymi aspektami tego, co widzicie. Cobb nie patrzy na bączka, bo nie obchodzi go on. Jest szczęśliwy, ponieważ zobaczył swoje dzieci. Zaakceptował swoją rzeczywistość. A jeśli zaakceptował ją jako prawdziwą lub nie - to już nie ma znaczenia” - tłumaczy Nolan.
W dalszej części wywiadu dowiadujemy się, że Christopher Nolan postawił sobie za zadanie stworzenie filmu o percepcji i o tym, jak budujemy naszą rzeczywistość. Chciał ponownie dać szansę ludziom, aby ci mogli ze sobą porozmawiać oraz poczuli się częścią jego produkcji. Finalnie, osiem nominacji do Oscara, cztery statuetki i masa rozmów na temat jego filmu z pewnością spełniła jego oczekiwania. Czy podobnie będzie w przypadku jego najnowszej produkcji „Oppenheimer”?