Najwyraźniej losy rodziny Dominica Toretto się nie kończą, ponieważ ostatnia 10 część ma doczekać się, aż trzech odsłon z powodu tak dużej ilości materiału. Mało tego Vin Diesel już teraz zapowiedział spin-offy serii. Do sagi dołącza w roli czarnego charakteru Jason Momoa, który w recenzjach krytyków ratuje „klejony na kolanie” film swoim poczuciem humoru. Ciężko jednak oczekiwać od sagi Fast & Furious czegoś, co zaskoczy widza, ale najwidoczniej to ciągle działa. Dlatego też twórcy nie postanawiają przedwcześnie zwieńczyć opowieści, a pierwsza finałowa odsłona może sprawić, że ostatecznie finału nigdy się nie doczekamy.
Pomimo recenzji brzmiących „Ponownie, oszałamiająco głupi i o wiele bardziej cyfrowy, niż by się chciało” lub „Istnieje desperacka znajomość całości „Fast X”, która sprawia, że widz wyczuwa jeszcze bardziej odgrzanego kotleta”, to produkcja już zaczyna się spłacać. „Szybcy i wściekli 10” w dniu premiery, jedynie przez weekend tylko i wyłącznie w USA zarobił 67,5 mln dolarów, natomiast na całym świecie film może pochwalić się wynikiem na poziomie 318,9 mln dolarów. Jak widać film sprzedaje się fantastycznie pomimo ciągłego maglowania tematu szybkich samochodów oraz nad wyraz przekoloryzowanych scen akcji.
W 2023 roku jedynie „Super Mario Bros" posiadał lepsze otwarcie, ponieważ w pierwszy weekend zarobił na siebie 377 mln dolarów, a następnie uplasował się na trzecim miejscu w rankingu najlepiej zarabiających na siebie animacji z wynikiem 1,248 mld dolarów. Warto jednak zaznaczyć, że ogromne generowane zarobki przez film Universal jest spowodowany swoją prostotą oraz masą gwiazd na pokładzie. Mowa tutaj między innymi o takich aktorach jak: Vin Diesel, Jason Statham, Ludacris, John Cena, czy wchodzący do serii Jason Momoa. Może się zdawać, że ten temat nigdy nie znudzi potencjalnego odbiorcy, który już nawet niezbyt wiele oczekuję od następnego filmu z sagi "Fast". Co to będzie, gdy wreszcie ujrzymy długo wyczekiwany finał „Szybkich i Wściekłych”?