Kolejny horror na EMEA Masters, tym razem z udziałem Polaków. Los Heretics w półfinale wiosennych rozgrywek

Rozgrywka 1

Dla Los Heretics ćwierćfinałowe spotkanie rozpoczęło się tragiczne, ponieważ pierwszą krew oddali po zaledwie 1-minucie gry. To musiało mocno zdezorientować Marcina "iBo" Lebudę i spółkę, która po kwadransie rozgrywki przegrywała niemalże w każdym aspekcie. Pomimo tego można było zauważyć dobrą synergię postaci u Heretyków, a w zespołowych rywalizacjach nie wypadali tak źle. Przełomowym momentem mogło być wykradnięcie Barona Naszora w 30-minucie przez Subicza "bluerzora" Dániela, ale po szybkiej stracie 4 zawodników jego wykorzystanie nawet nie weszło w życie. Po tym wydarzeniu Team GO przejął absolutną dominację i chwilę później unicestwił Nexusa rywali.

Rozgrywka 2

W meczu numer dwa do głosu doszli Heretycy, a można tutaj mówić wręcz o zdetronizowaniu ekipy GO. Pomimo zgarnięciu przez nich pierwszej krwi to Artur "Zwyroo" Trojan dzielił i rządził w początkowej fazie rozgrywki, zdobywając triple killa w 9-minucie spotkania. To dało okazję Los Heretics do ciągłego naciskania, a zdobycie 7 zabójstw przez Victora "Flakkeda" Tortosa ustawiły resztę spotkania, które zakończyło się po 23-minutach. Tym samym oglądaliśmy pierwszy remis.

Rozgrywka 3

Mapa trzecia rozkręcała nam się trochę powoli, bo dopiero w 5-minucie ponownie francuski zespół zdobywa pierwszą eliminację na górnej alei. Pomimo tego oglądaliśmy wyrównany początek, który kończy nam się w momencie, kiedy to ADC Los Heretics zgarnia swojego 5 fraga na Jinx. Do 18-minuty HRTS kontrolowali przebieg spotkania, ale nieudany teamfight ponownie wyrównuje rywalizację. Kluczowe dla całej rozgrywki była kontrola objective'ów hiszpańskiej formacji, którzy na swoim koncie nieco, że posiadali trzy smoki, to dodatkowo zgarnęli darmowego Barona Naszora w 23-minucie. Od tego momentu Team GO nie był w stanie podjąć rywalizacji i zmuszeni do całkowitego wycofania, upadają 4-minuty później.

Rozgrywka 4

Bez niespodzianki, ponownie w rywalizację lepiej wchodzi Team GO, za sprawą wyłapania przeciwnego junglera oraz jego eliminacji już na samym początku rozgrywki. To jednak nie wystraszyło ekipę Igora "Marlona" Tomczyka, którzy do 13-minuty prowadzili równą wymianę ciosów. Od tego momentu za sprawą trzech smoków to francuski zespół przejął inicjatywę, ale Los Heretics niespodziewanie w 23-minucie gładko ubija Naszora, co skutkuje ich powrotem do spotkania.

Poczuta krew zaprowadziła ich do kasacji kolejnych wież, jednak w idealnym momencie Team GO postanawia zaatakować i w konsekwencji przesadna agresja Heretyków obraca się przeciwko nim. Przegrany teamfight daję okazję na zdobycie przez Loïc "toucouille" Dubois i spółkę darmowego Barona Naszora oraz Duszę Hextechowej Smoczycy - to jednak przypłacili górnym inhibitorem, za sprawą splitpushu od Artura "Zwyroo" Trojana.

Rollercoaster trwał w najlepsze, ponieważ bój o 3 Barona ponownie wygrał zespół na czele z polakami. Gdy można było stwierdzić, że idą oni po pewną wygraną, to wtedy wyłapanie Flakkeda oznaczało kasację HRTS. To doprowadziło do wygranej w 44-minucie i kolejnego remisu w rywalizacji BO5.

Rozgrywka 5

Zdecydowanie bardziej zdeterminowani do postawienia kropki nad i byli Los Heretics, ponieważ to wreszcie oni lepiej otworzyli rywalizację na Summoners Rift. Świetny początek junglera Subicza "bluerzora" Dániela zaowocował, w aż 4 zabójstwa do 12-minuty meczu, kiedy Team GO zdobył swojego pierwszego i zarazem ostatniego fraga na początku spotkania. Chwila przestoju ciągle premiowała Heretyków, którzy notorycznie zdobywali objective'y na mapie. Bardzo jednostronną rywalizację podkreśloną 20-tysięczną przewagą w złocie oraz 16-1 w eliminacjach hiszpański zespół kończy w 30-minucie meczu i tym samym zapewnia sobie dalszy udział w turnieju EMEA Masters.

Kolejnym rywalem na drodze Los Heretics będzie Unicorns of Love SE, podczas którego zawodnicy zameldują się na serwerach 25 kwietnia o godzinie 18:00. Transmisję możecie śledzić na kanale PolsatGames w serwisie Twitch oraz YouTube.